fb

Czy na pewno chcesz usunąć swoje konto?

Usunąć użytkownika z listy znajomych?

Czy usunąć zaznaczone wiadomości z kosza?

Czy chcesz usunąć ten utwór?

informacje o użytkowniku

Istnienie

Dołączył:2020-03-23 12:36:03

Miasto:Bielskobiała

Wiek:-10029966

statystyki utworu

Średnia ocen: 1

Głosów: 1

Komentarzy: 0

statistics

inne teksty użytkownika

brak utworów...

A A A

1

W błękicie dniautwór dnia

Autor:Istnieniekomentarz Kategoria:Wspomnienia Dodano:2020-03-23 12:37:51Czytano:501 razy
Głosów: 1
Tak Nie pozornie, tak zwyczajnie zaczął się jej dzień. Kolejny, niezmienny, płynący swoim irytującym rytmem . Przestała wędrować po zakazanym świecie marzeń. Stała w miejscu oglądając się za siebie – bo na froncie nie było niczego nowego..
W błękicie dnia. . To „nowe „ pojawiło się od tak .. Tak naturalnie. .
Myślami podeszła do „niego „ jak do rozmówcy, z obawą że za chwilę czar werbalnego przekazu zgaśnie, bo cóż innego mogło by się stać..
I Tak w błękicie dnia. . Od słów pisanych do rozmowy telefonicznej.. usłyszała tempr głosu, mały dowód na to iż” On „ istnieje..
Dlaczego, wchodzi mi w myśli, dlaczego chce je odgadnąć, dlaczego teraz, kiedy przyzwyczaiła się i zaakceptowała samotny tryb funkcjonowania, .. dlaczego ktoś wchodzi mi w moje przemyślenia, dlaczego na to pozwalam – zapytała samą siebie. Skąd tak szybkie przyzwolenie na „poznanie”, przecież Ty taka nie jesteś, przecież zamknęłaś się hermetycznie w swojej oazie broniąc jej przed potencjalnym włamywaczem. Chciała zmylić drogę, odwieść go od opowieści o „niej”.. jakże wielkie było zdziwienie, gdy swoją prawdziwość zaczęła odkrywać krok po kroku. Obnażając się tym samym z własnego „ja” . Podglądał jej duszę. Ostrożność połączona z otwartością. Mylna teza, gdy ktoś nazywa otwartość naiwnością.
Każdą rozmowę traktowała jak milową podróż która zaczynała się od pierwszego kroku. Progresywnego, wprawiającego ją w stan nadziei. Słuchała jego słów, bo tylko to miała. Analizowała.. A Kiedy w głowie zaczęła układać wnioski jeden stanął na piedestale. Tak wysoko, że przyćmił pozostałe inne. Sięgnęła po niego i trzymając mocno , powtarzała.. „nie puszczę – bo czuje coś czego wielobarwne słowa nie są w stanie unieść. „ porcelanowe perły duszy karmiła szczęściem i pozytywnym myśleniem, odnajdywała siebie w sobie.
Nie można było tego nazwać fascynacją, nawet nie zauroczeniem które często jest ułudnym odczuciem. Nazwała to „ irracjonalną więzią.”
Któregoś dnia jej sny znajdą spokojną przystań, w której będą mogły się spełnić. Marzenia nie są tak odległe jak by się mogło zdawać. Wystarczy nadać im odpowiednią drogę by dotrzeć do celu. Podświadomość tworzy nasze najskrytsze pragnienia.
Wiedziała że stąpa po cienkim niebezpiecznym gruncie , który był tak skryty, zamknięty w sobie A zarazem tak delikatny że jedno złe potknięcie może doprowadzić do spękania tego co już zostało stworzone. . Przynajmniej w jej mniemaniu „coś „ się tworzyło.
Wiedziała, że jego przeszłe losy były burzliwe choć liczyła się z tym iż to był tylko mały okruszek wiedzy jaką jej przekazał. Wierzyła mu. . Jedni mogli by nawet rzec „ skąd u Ciebie taka ślepa i naiwna wiara w Jego słowa?” zbyt wielu ludzi przecenia to kim nie jest i nie docenia tego kim jest. Celebracja naszej indywidualności. Lepiej jest być prawdziwym dla siebie nawet jeśli grozi to narażeniem na kpinę niż żyć w fałszywym imieniu i narażać się na własną odrazę.
Odpowiedź była prosta – bo chciała wierzyć w prawdziwość tej relacji, chciała wierzyć w jego intencje i tą iskrę dobra którą w nim dostrzegła. Pozornie za ogromną zbroją bólu, cierpienia, grozy, czasem nawet szorstkości i przykrej bezpośredniości.
Przyziemne myślenie, bardzo racjonalne, takie twarde, zachowawcze. . Może chciał - ale dystans i tylko słowa, były dla niego nie wystarczające. Do tego stopnia że odłożył swój uśmiech , swoje ciepło daleko na bok. Ona – nie dopuszczała do siebie myśli, ze jej słowa mogą nic nie znaczyć, ze odbijają się echem, ze wracają do niej bez odzewu.
Dlaczego się nie poddawała czując że z dnia na dzień, traci każdą małą cegiełkę jaką starannie układała przez dłuższy okres czasu. Dlaczego się nie poddała, dlaczego każdego dnia martwiła się o niego jakby co najmniej znała go już lata.. dlaczego się nie poddała gdy poczuła zimny chłód , zamiast ciepłego otulenia jak to miało miejsce na początku. Dlaczego się nie poddała, gdy go zabrakło. . Dlaczego choć czas nie ubłagalnie uciekał ona trwała..
Przerażona, tym odczuciem starała się znaleźć odpowiedź na to pytanie.. Rozumiem go, bo chce go zrozumieć. Czuje go blisko, bo naprawdę chce czuć. Wiedziała że bez względu na to jak grząski okaże się jego grunt z przeszłości, czy teraźniejszości, ona chce trwać w tej relacji, chce zachować to odczucie jego bytu przy niej.
Choć to żałośnie banalne, choć to mała kropla w morzu potrzeb, bo człowiek stworzony jest do bliskości, namacalnego dowodu istnienia, do pożądania I rozkoszy zaplątanych w dolinie nocy , chciała udowodnić, pokazać że to co poczuła było prawdziwe, że miała prawo nawet do Tak irracjonalnego uczucia. Ale właśnie to „irracjonalne” było tylko jej. .I nikt tego już nie zabierze. Chciała udowodnić, jednak nie zdążyła..
Zegar zaczął na nowo cykać, w błękicie dnia.. Ale już nie Tak samo. Wiedziała że żadna sekunda, ni minuta nie przybliży jej do niego bo znalazł się poza jej zasięgiem. . Poza horyzontem myśli.
Życie często pisze własne scenariusze, niektórym maluje plan uśmiechem, innym łzami. Któż by nie chciał poczuć beztroski dnia, wolności i spokoju. Wolności od trosk, wolności bycia przy kimś , wolności umysłu który potęguje szczęście. Odnajdywanie w sobie siły na nowo mimo wielu przeciwności losu, mimo bólu to sztuka.. umiejętność której uczymy się całe życie. Nie zgorzkniała chciała pielęgnować w sobie tą dziecięcą mrzonkę o szczęściu, choć wielokrotnie sprowadzana na ziemię już dawno powinna przestać wierzyć. Chciała „zarazić” go tą iskierką marzeń o spokoju i stabilizacji, którą przez lata tak skrzętnie pielęgnowała. On stateczny, silnie stąpający po ziemi zamienił siłę w zbroje, która skrzętnie chroniła go przed uczuciami z zewnątrz. Ona rozsądnie rozmarzona chciała stać się tą która obudzi w nim wiarę w to co nie widoczne gołym okiem.
Ten malutki I ten duży, ten silniejszy i słabszy, ten bardziej złamany przez życie i ten mniej, ten przystojny i mniej urodziwy, każdy ma łzy, każdy za czymś, do kogoś, do czegoś tęskni. Czasem skrycie , czasem otwarcie potrafi nazwać , okazać to czego mu brak. On wewnątrz , ona na zewnątrz. Tak różni, a zarazem w środku podobni. Różnice w okazywaniu, przekazywaniu, różnice w dotychczasowym życiu dwie odrębne jednostki które mimo przeciwności nie chciały puścić. On zdający się być ponad wszystko, choć miał sposobność - nie odwrócił się i choć jest go mniej to nadal jest. Dlaczego? – pytała samą siebie, wierząc w ciszy że on też istnieje w tej relacji myślami.
Operowała swoimi słowami jak motylimi skrzydłami subtelnie i delikatnie, jak afrodyzjak który stał się W błękicie dnia
Tak Nie pozornie, tak zwyczajnie zaczął się jej dzień. Kolejny, niezmienny, płynący swoim irytującym rytmem . Przestała wędrować po zakazanym świecie marzeń. Stała w miejscu oglądając się za siebie – bo na froncie nie było niczego nowego..
W błękicie dnia. . To „nowe „ pojawiło się od tak .. Tak naturalnie. .
Myślami podeszła do „niego „ jak do rozmówcy, z obawą że za chwilę czar werbalnego przekazu zgaśnie, bo cóż innego mogło by się stać..
I Tak w błękicie dnia. . Od słów pisanych do rozmowy telefonicznej.. usłyszała tempr głosu, mały dowód na to iż” On „ istnieje..
Dlaczego, wchodzi mi w myśli, dlaczego chce je odgadnąć, dlaczego teraz, kiedy przyzwyczaiła się i zaakceptowała samotny tryb funkcjonowania, .. dlaczego ktoś wchodzi mi w moje przemyślenia, dlaczego na to pozwalam – zapytała samą siebie. Skąd tak szybkie przyzwolenie na „poznanie”, przecież Ty taka nie jesteś, przecież zamknęłaś się hermetycznie w swojej oazie broniąc jej przed potencjalnym włamywaczem. Chciała zmylić drogę, odwieść go od opowieści o „niej”.. jakże wielkie było zdziwienie, gdy swoją prawdziwość zaczęła odkrywać krok po kroku. Obnażając się tym samym z własnego „ja” . Podglądał jej duszę. Ostrożność połączona z otwartością. Mylna teza, gdy ktoś nazywa otwartość naiwnością.
Każdą rozmowę traktowała jak milową podróż która zaczynała się od pierwszego kroku. Progresywnego, wprawiającego ją w stan nadziei. Słuchała jego słów, bo tylko to miała. Analizowała.. A Kiedy w głowie zaczęła układać wnioski jeden stanął na piedestale. Tak wysoko, że przyćmił pozostałe inne. Sięgnęła po niego i trzymając mocno , powtarzała.. „nie puszczę – bo czuje coś czego wielobarwne słowa nie są w stanie unieść. „ porcelanowe perły duszy karmiła szczęściem i pozytywnym myśleniem, odnajdywała siebie w sobie.
Nie można było tego nazwać fascynacją, nawet nie zauroczeniem które często jest ułudnym odczuciem. Nazwała to „ irracjonalną więzią.”
Któregoś dnia jej sny znajdą spokojną przystań, w której będą mogły się spełnić. Marzenia nie są tak odległe jak by się mogło zdawać. Wystarczy nadać im odpowiednią drogę by dotrzeć do celu. Podświadomość tworzy nasze najskrytsze pragnienia.
Wiedziała że stąpa po cienkim niebezpiecznym gruncie , który był tak skryty, zamknięty w sobie A zarazem tak delikatny że jedno złe potknięcie może doprowadzić do spękania tego co już zostało stworzone. . Przynajmniej w jej mniemaniu „coś „ się tworzyło.
Wiedziała, że jego przeszłe losy były burzliwe choć liczyła się z tym iż to był tylko mały okruszek wiedzy jaką jej przekazał. Wierzyła mu. . Jedni mogli by nawet rzec „ skąd u Ciebie taka ślepa i naiwna wiara w Jego słowa?” zbyt wielu ludzi przecenia to kim nie jest i nie docenia tego kim jest. Celebracja naszej indywidualności. Lepiej jest być prawdziwym dla siebie nawet jeśli grozi to narażeniem na kpinę niż żyć w fałszywym imieniu i narażać się na własną odrazę.
Odpowiedź była prosta – bo chciała wierzyć w prawdziwość tej relacji, chciała wierzyć w jego intencje i tą iskrę dobra którą w nim dostrzegła. Pozornie za ogromną zbroją bólu, cierpienia, grozy, czasem nawet szorstkości i przykrej bezpośredniości.
Przyziemne myślenie, bardzo racjonalne, takie twarde, zachowawcze. . Może chciał - ale dystans i tylko słowa, były dla niego nie wystarczające. Do tego stopnia że odłożył swój uśmiech , swoje ciepło daleko na bok. Ona – nie dopuszczała do siebie myśli, ze jej słowa mogą nic nie znaczyć, ze odbijają się echem, ze wracają do niej bez odzewu.
Dlaczego się nie poddawała czując że z dnia na dzień, traci każdą małą cegiełkę jaką starannie układała przez dłuższy okres czasu. Dlaczego się nie poddała, dlaczego każdego dnia martwiła się o niego jakby co najmniej znała go już lata.. dlaczego się nie poddała gdy poczuła zimny chłód , zamiast ciepłego otulenia jak to miało miejsce na początku. Dlaczego się nie poddała, gdy go zabrakło. . Dlaczego choć czas nie ubłagalnie uciekał ona trwała..
Przerażona, tym odczuciem starała się znaleźć odpowiedź na to pytanie.. Rozumiem go, bo chce go zrozumieć. Czuje go blisko, bo naprawdę chce czuć. Wiedziała że bez względu na to jak grząski okaże się jego grunt z przeszłości, czy teraźniejszości, ona chce trwać w tej relacji, chce zachować to odczucie jego bytu przy niej.
Choć to żałośnie banalne, choć to mała kropla w morzu potrzeb, bo człowiek stworzony jest do bliskości, namacalnego dowodu istnienia, do pożądania I rozkoszy zaplątanych w dolinie nocy , chciała udowodnić, pokazać że to co poczuła było prawdziwe, że miała prawo nawet do Tak irracjonalnego uczucia. Ale właśnie to „irracjonalne” było tylko jej. .I nikt tego już nie zabierze. Chciała udowodnić, jednak nie zdążyła..
Zegar zaczął na nowo cykać, w błękicie dnia.. Ale już nie Tak samo. Wiedziała że żadna sekunda, ni minuta nie przybliży jej do niego bo znalazł się poza jej zasięgiem. . Poza horyzontem myśli.
Życie często pisze własne scenariusze, niektórym maluje plan uśmiechem, innym łzami. Któż by nie chciał poczuć beztroski dnia, wolności i spokoju. Wolności od trosk, wolności bycia przy kimś , wolności umysłu który potęguje szczęście. Odnajdywanie w sobie siły na nowo mimo wielu przeciwności losu, mimo bólu to sztuka.. umiejętność której uczymy się całe życie. Nie zgorzkniała chciała pielęgnować w sobie tą dziecięcą mrzonkę o szczęściu, choć wielokrotnie sprowadzana na ziemię już dawno powinna przestać wierzyć. Chciała „zarazić” go tą iskierką marzeń o spokoju i stabilizacji, którą przez lata tak skrzętnie pielęgnowała. On stateczny, silnie stąpający po ziemi zamienił siłę w zbroje, która skrzętnie chroniła go przed uczuciami z zewnątrz. Ona rozsądnie rozmarzona chciała stać się tą która obudzi w nim wiarę w to co nie widoczne gołym okiem.
Ten malutki I ten duży, ten silniejszy i słabszy, ten bardziej złamany przez życie i ten mniej, ten przystojny i mniej urodziwy, każdy ma łzy, każdy za czymś, do kogoś, do czegoś tęskni. Czasem skrycie , czasem otwarcie potrafi nazwać , okazać to czego mu brak. On wewnątrz , ona na zewnątrz. Tak różni, a zarazem w środku podobni. Różnice w okazywaniu, przekazywaniu, różnice w dotychczasowym życiu dwie odrębne jednostki które mimo przeciwności nie chciały puścić. On zdający się być ponad wszystko, choć miał sposobność - nie odwrócił się i choć jest go mniej to nadal jest. Dlaczego? – pytała samą siebie, wierząc w ciszy że on też istnieje w tej relacji myślami.
Operowała swoimi słowami jak motylimi skrzydłami subtelnie i delikatnie, jak afrodyzjak który stał się cieniem. Już nie przyciągającą nutą.
Dwa jakże sprzeczne tłumaczenia. Rozumiała że jej słowa to za mało.. że nic już nie wniosą, a mimo to chciała zachować ciągłość kontaktu.. mimo że czuła się w środku bezradna względem sytuacji, jak porcelana która się sama pokruszyła od swej delikatności.
Były momenty, gdy w głowie kłębiły się myśli jak pajęcza sieć Czy jest tam sam, jak się Czuje jak myśli, czego chce, czy jest bezpieczny.. odwagi brakło, może też skrępowanie sytuacją by zadawać te pytania każdego dnia. . Jakby walczyła na środku ogromnego pola z wiatrakami których podmuch nie pozwalał jej się zbliżyć.
W błękicie dnia, stanęła sama, wracając do punktu wyjścia, mając wrażenie jakby straciła „coś” względem czego była przekonana że było to na tyle zrozumiałe, silnie i wiążące że mogło się udać..
Ze związanymi dłońmi, które drżą z emocji, z zamkniętymi ustami, które nie mogą nic mówić - bo on nie słyszy, z zamkniętą książką perspektywicznych myśli których nie może przelać w wiadomości do niego, pozostaje tylko teraźniejszy błękit dnia i przyszła myśl..
Mianowicie, że wróci, że wspomni, że zatrzyma swoje myśli na chwilę przy tej „nieznajomej” która chciała mentalnie , fizycznie być blisko. Że wspomni, może w jego mniemaniu łatwowierną, czasem zbyt romantyczną, często chaotyczną ale za to taką jedną. . Która nie wytłumaczalnie „dziwnie „ trwała przy nim..
Błękit dnia nie zazna nocy . Bo to nie kończąca się opowieść do póki ona trwać będzie.
W błękicie dnia
Tak Nie pozornie, tak zwyczajnie zaczął się jej dzień. Kolejny, niezmienny, płynący swoim irytującym rytmem . Przestała wędrować po zakazanym świecie marzeń. Stała w miejscu oglądając się za siebie – bo na froncie nie było niczego nowego..
W błękicie dnia. . To „nowe „ pojawiło się od tak .. Tak naturalnie. .
Myślami podeszła do „niego „ jak do rozmówcy, z obawą że za chwilę czar werbalnego przekazu zgaśnie, bo cóż innego mogło by się stać..
I Tak w błękicie dnia. . Od słów pisanych do rozmowy telefonicznej.. usłyszała tempr głosu, mały dowód na to iż” On „ istnieje..
Dlaczego, wchodzi mi w myśli, dlaczego chce je odgadnąć, dlaczego teraz, kiedy przyzwyczaiła się i zaakceptowała samotny tryb funkcjonowania, .. dlaczego ktoś wchodzi mi w moje przemyślenia, dlaczego na to pozwalam – zapytała samą siebie. Skąd tak szybkie przyzwolenie na „poznanie”, przecież Ty taka nie jesteś, przecież zamknęłaś się hermetycznie w swojej oazie broniąc jej przed potencjalnym włamywaczem. Chciała zmylić drogę, odwieść go od opowieści o „niej”.. jakże wielkie było zdziwienie, gdy swoją prawdziwość zaczęła odkrywać krok po kroku. Obnażając się tym samym z własnego „ja” . Podglądał jej duszę. Ostrożność połączona z otwartością. Mylna teza, gdy ktoś nazywa otwartość naiwnością.
Każdą rozmowę traktowała jak milową podróż która zaczynała się od pierwszego kroku. Progresywnego, wprawiającego ją w stan nadziei. Słuchała jego słów, bo tylko to miała. Analizowała.. A Kiedy w głowie zaczęła układać wnioski jeden stanął na piedestale. Tak wysoko, że przyćmił pozostałe inne. Sięgnęła po niego i trzymając mocno , powtarzała.. „nie puszczę – bo czuje coś czego wielobarwne słowa nie są w stanie unieść. „ porcelanowe perły duszy karmiła szczęściem i pozytywnym myśleniem, odnajdywała siebie w sobie.
Nie można było tego nazwać fascynacją, nawet nie zauroczeniem które często jest ułudnym odczuciem. Nazwała to „ irracjonalną więzią.”
Któregoś dnia jej sny znajdą spokojną przystań, w której będą mogły się spełnić. Marzenia nie są tak odległe jak by się mogło zdawać. Wystarczy nadać im odpowiednią drogę by dotrzeć do celu. Podświadomość tworzy nasze najskrytsze pragnienia.
Wiedziała że stąpa po cienkim niebezpiecznym gruncie , który był tak skryty, zamknięty w sobie A zarazem tak delikatny że jedno złe potknięcie może doprowadzić do spękania tego co już zostało stworzone. . Przynajmniej w jej mniemaniu „coś „ się tworzyło.
Wiedziała, że jego przeszłe losy były burzliwe choć liczyła się z tym iż to był tylko mały okruszek wiedzy jaką jej przekazał. Wierzyła mu. . Jedni mogli by nawet rzec „ skąd u Ciebie taka ślepa i naiwna wiara w Jego słowa?” zbyt wielu ludzi przecenia to kim nie jest i nie docenia tego kim jest. Celebracja naszej indywidualności. Lepiej jest być prawdziwym dla siebie nawet jeśli grozi to narażeniem na kpinę niż żyć w fałszywym imieniu i narażać się na własną odrazę.
Odpowiedź była prosta – bo chciała wierzyć w prawdziwość tej relacji, chciała wierzyć w jego intencje i tą iskrę dobra którą w nim dostrzegła. Pozornie za ogromną zbroją bólu, cierpienia, grozy, czasem nawet szorstkości i przykrej bezpośredniości.
Przyziemne myślenie, bardzo racjonalne, takie twarde, zachowawcze. . Może chciał - ale dystans i tylko słowa, były dla niego nie wystarczające. Do tego stopnia że odłożył swój uśmiech , swoje ciepło daleko na bok. Ona – nie dopuszczała do siebie myśli, ze jej słowa mogą nic nie znaczyć, ze odbijają się echem, ze wracają do niej bez odzewu.
Dlaczego się nie poddawała czując że z dnia na dzień, traci każdą małą cegiełkę jaką starannie układała przez dłuższy okres czasu. Dlaczego się nie poddała, dlaczego każdego dnia martwiła się o niego jakby co najmniej znała go już lata.. dlaczego się nie poddała gdy poczuła zimny chłód , zamiast ciepłego otulenia jak to miało miejsce na początku. Dlaczego się nie poddała, gdy go zabrakło. . Dlaczego choć czas nie ubłagalnie uciekał ona trwała..
Przerażona, tym odczuciem starała się znaleźć odpowiedź na to pytanie.. Rozumiem go, bo chce go zrozumieć. Czuje go blisko, bo naprawdę chce czuć. Wiedziała że bez względu na to jak grząski okaże się jego grunt z przeszłości, czy teraźniejszości, ona chce trwać w tej relacji, chce zachować to odczucie jego bytu przy niej.
Choć to żałośnie banalne, choć to mała kropla w morzu potrzeb, bo człowiek stworzony jest do bliskości, namacalnego dowodu istnienia, do pożądania I rozkoszy zaplątanych w dolinie nocy , chciała udowodnić, pokazać że to co poczuła było prawdziwe, że miała prawo nawet do Tak irracjonalnego uczucia. Ale właśnie to „irracjonalne” było tylko jej. .I nikt tego już nie zabierze. Chciała udowodnić, jednak nie zdążyła..
Zegar zaczął na nowo cykać, w błękicie dnia.. Ale już nie Tak samo. Wiedziała że żadna sekunda, ni minuta nie przybliży jej do niego bo znalazł się poza jej zasięgiem. . Poza horyzontem myśli.
Życie często pisze własne scenariusze, niektórym maluje plan uśmiechem, innym łzami. Któż by nie chciał poczuć beztroski dnia, wolności i spokoju. Wolności od trosk, wolności bycia przy kimś , wolności umysłu który potęguje szczęście. Odnajdywanie w sobie siły na nowo mimo wielu przeciwności losu, mimo bólu to sztuka.. umiejętność której uczymy się całe życie. Nie zgorzkniała chciała pielęgnować w sobie tą dziecięcą mrzonkę o szczęściu, choć wielokrotnie sprowadzana na ziemię już dawno powinna przestać wierzyć. Chciała „zarazić” go tą iskierką marzeń o spokoju i stabilizacji, którą przez lata tak skrzętnie pielęgnowała. On stateczny, silnie stąpający po ziemi zamienił siłę w zbroje, która skrzętnie chroniła go przed uczuciami z zewnątrz. Ona rozsądnie rozmarzona chciała stać się tą która obudzi w nim wiarę w to co nie widoczne gołym okiem.
Ten malutki I ten duży, ten silniejszy i słabszy, ten bardziej złamany przez życie i ten mniej, ten przystojny i mniej urodziwy, każdy ma łzy, każdy za czymś, do kogoś, do czegoś tęskni. Czasem skrycie , czasem otwarcie potrafi nazwać , okazać to czego mu brak. On wewnątrz , ona na zewnątrz. Tak różni, a zarazem w środku podobni. Różnice w okazywaniu, przekazywaniu, różnice w dotychczasowym życiu dwie odrębne jednostki które mimo przeciwności nie chciały puścić. On zdający się być ponad wszystko, choć miał sposobność - nie odwrócił się i choć jest go mniej to nadal jest. Dlaczego? – pytała samą siebie, wierząc w ciszy że on też istnieje w tej relacji myślami.
Operowała swoimi słowami jak motylimi skrzydłami subtelnie i delikatnie, jak afrodyzjak który stał się cieniem. Już nie przyciągającą nutą.
Dwa jakże sprzeczne tłumaczenia. Rozumiała że jej słowa to za mało.. że nic już nie wniosą, a mimo to chciała zachować ciągłość kontaktu.. mimo że czuła się w środku bezradna względem sytuacji, jak porcelana która się sama pokruszyła od swej delikatności.
Były momenty, gdy w głowie kłębiły się myśli jak pajęcza sieć Czy jest tam sam, jak się Czuje jak myśli, czego chce, czy jest bezpieczny.. odwagi brakło, może też skrępowanie sytuacją by zadawać te pytania każdego dnia. . Jakby walczyła na środku ogromnego pola z wiatrakami których podmuch nie pozwalał jej się zbliżyć.
W błękicie dnia, stanęła sama, wracając do punktu wyjścia, mając wrażenie jakby straciła „coś” względem czego była przekonana że było to na tyle zrozumiałe, silnie i wiążące że mogło się udać..
Ze związanymi dłońmi, które drżą z emocji, z zamkniętymi ustami, które nie mogą nic mówić - bo on nie słyszy, z zamkniętą książką perspektywicznych myśli których nie może przelać w wiadomości do niego, pozostaje tylko teraźniejszy błękit dnia i przyszła myśl..
Mianowicie, że wróci, że wspomni, że zatrzyma swoje myśli na chwilę przy tej „nieznajomej” która chciała mentalnie , fizycznie być blisko. Że wspomni, może w jego mniemaniu łatwowierną, czasem zbyt romantyczną, często chaotyczną ale za to taką jedną. . Która nie wytłumaczalnie „dziwnie „ trwała przy nim..
Błękit dnia nie zazna nocy . Bo to nie kończąca się opowieść do póki ona trwać będzie.
cieniem. Już nie przyciągającą nutą.
Dwa jakże sprzeczne tłumaczenia. Rozumiała że jej słowa to za mało.. że nic już nie wniosą, a mimo to chciała zachować ciągłość kontaktu.. mimo że czuła się w środku bezradna względem sytuacji, jak porcelana która się sama pokruszyła od swej delikatności.
Były momenty, gdy w głowie kłębiły się myśli jak pajęcza sieć Czy jest tam sam, jak się Czuje jak myśli, czego chce, czy jest bezpieczny.. odwagi brakło, może też skrępowanie sytuacją by zadawać te pytania każdego dnia. . Jakby walczyła na środku ogromnego pola z wiatrakami których podmuch nie pozwalał jej się zbliżyć.
W błękicie dnia, stanęła sama, wracając do punktu wyjścia, mając wrażenie jakby straciła „coś” względem czego była przekonana że było to na tyle zrozumiałe, silnie i wiążące że mogło się udać..
Ze związanymi dłońmi, które drżą z emocji, z zamkniętymi ustami, które nie mogą nic mówić - bo on nie słyszy, z zamkniętą książką perspektywicznych myśli których nie może przelać w wiadomości do niego, pozostaje tylko teraźniejszy błękit dnia i przyszła myśl..
Mianowicie, że wróci, że wspomni, że zatrzyma swoje myśli na chwilę przy tej „nieznajomej” która chciała mentalnie , fizycznie być blisko. Że wspomni, może w jego mniemaniu łatwowierną, czasem zbyt romantyczną, często chaotyczną ale za to taką jedną. . Która nie wytłumaczalnie „dziwnie „ trwała przy nim..
Błękit dnia nie zazna nocy . Bo to nie kończąca się opowieść do póki ona trwać będzie.

Dla nieznajomego – silnie zrozumiałe.
Gunia
znaczek info

Aby dodać komentarz musisz się zalogować.


znaczek info

Brak komentarzy.

Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Bez tych plików serwis nie będzie działał poprawnie. W każdej chwili, w programie służącym do obsługi internetu, można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszego serwisu bez zmiany ustawień oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji w Polityce prywatności.

Zapoznałem się z informacją