wzrok po ścianach niesie trwoży Cię.
Tłumi brzask - nocy cień
a po dniu znów płyniesz w krótki sen.
Nastał mrok - nocy sen
nierealnym znów się staje nowy dzień.
Brak już sił - brak już snu
W głowie ból przetwarza setki ról.
Słychać głos - nowa śmierć
pod nogami dzień przepływa słaniasz się.
Wózek już – pusty jest
ktoś kolejny ręką trzyma boisz się.
Nie wiesz już - kto to jest
ponad łóżkiem wznosisz oczy widzisz cień.
Oddech twój - płytki jest
tchu nie możesz złapać brak ci tchu.
Słowa już - dławią Cię
ból przeszywa skronie brak Ci snu.
Oczy znów - widzą śmierć
komuś przyszło umrzeć nastał dzień.
Dyżur już - ósmy dzień
pod maseczką łzy Ci płyną brak Ci łez.
Służba trwa – spieszysz się
bo gdy inni nie śpią czas na sen.
Wstajesz znów - spinasz się
i do chorych wnet wyruszasz nastał dzień.
Znowu sen - krótki sen
twarze Twoich zmarłych budzą Cię.
Brak ci tchu - dusisz się
ponad głową zjawy niosą ten sam ból.
Chciałaś znów – ryczeć w dzień
obojętność znów dopadła ciało Twe.
Słyszysz głos - zbieraj się
nie uwierzą że nie możesz zmusić się.
Płakać już - boisz się
łzy zarazki karmią mnożą się.
Pomoc znów - musisz nieść
choć to Ty jej pragniesz Ty jej chcesz.
Tępy ból - dopadł Cię
Oczy starych ludzi niemo proszą Cię.
Bierzesz ich - w ręce swe
i konają w Twych ramionach modlisz się.
Chciałabyś - uciec stąd
lecz kto z nimi umrze? Ty pod sąd?.
Tylko Ty – służysz im
spowiadają się do ucha brak Ci sił.
Choć i Ty - masz już dość
znowu pomoc niesiesz w dzień i w noc.
Wszyscy w krąg - chwalą Cię
Nie pomaga Tobie nawet długi sen.
Idźcie stąd - to nie gniew
to bezsilna trwoga dłonie palą Cię.
Lecisz z nóg - łapią Cię
ktoś zrywa maseczkę zdziera klapki z stóp.
Wreszcie głos - tuli Cię
Koniec długiej zmiany! wirus zwala z nóg.
Leżysz już - piąty dzień
nikt Cię już nie wzywa nikt nie szuka Cię.
Czerpiesz tchu – wraca dech
pozytywny wynik słyszysz jak przez sen.
Znowu ból - ostry ból
jakby ciało Twe przeszyło setki kul.
Siła Twa - dusi śmierć
Jeszcze nie odeszłaś jeszcze bronią Cię.
Kończysz sen - długi sen
budzą Cię oklaski cenną stajesz się.
Szkoda słów – płakać chcesz
Lecz do pracy znowu ruszasz jak co dzień…
.