chcą mojej duszy nie poddam się
stoją przy drzwiach
nie otworzę im niech walą
dopóki starczy sił
przyszli jak złodziej
co ode mnie chcą
na niebie Bóg strzeże moich słów
wypełniam prawo bym mógł żyć
stoją przy drzwiach
nie otworzę im niech walą
dopóki starczy sił
przyszli jak złodziej
co ode mnie chcą
wybiegam na ulicę i krzyczę nie słucha nikt
żywe zombi kroczą brukiem krew wypełnia ciało
stoją przy drzwiach
nie otworzę im niech walą
dopóki starczy sił
przyszli jak złodziej
co ode mnie chcą
walka jest podstawa do wolności
spokój tak po jednym roku
noc zabiera słowa rodzi sny w naszych głowach
wyłamane drzwi nie ma mnie
jestem gdzieś indziej
sen rodzi się na jawie
odebrałem telefon
że coś dzieje się ze światem