odrzucam prostokąt, który kieruje życiem<br />
jego nagle upadki jego wzniosłe loty<br />
proporcjonalnie do śmiechu i łez<br />
<br />
Pragnę bym szedł wkoło po okręgu<br />
jednostajnie wyczuwalnie <br />
w tej połowie tą cięciwą i biegunem,<br />
zwrócić, wiatrem lekkim być<br />
<br />
I w te życie tak ospale<br />
wejść i tylko lekko chwiejnym<br />
piąć pod pagór krokiem szybszym <br />
tak jak kończyć <br />
krokiem wolnym <br />
spieszyć śmierci