kocham życie
ono nic nie zmienia
stworzony by kochać cię
odpływam dotykam nieba
zakochany wieczorem
umieram
rodzi się wiersz
rodzi nadzieja
całujesz usta
dotykam mokrych włosów
dobrze czas upływa
głodny wrażeń
znikam na jakiś czas
w przestrzeni wolny
ślady zacieram
mówisz że musisz już iść
idę za tobą uśmiechnięty
do piekła
do nieba
w okno spoglądam
widzę gwiazdy widzę ludzi
smutek na ich twarzach
martwi mnie
dlaczego człowiek
ucieka przed człowiekiem
odnaleźć siebie wewnątrz niepoznanego
rozpuszczam włosy na wietrze
odbiegam od sztywnych reguł
przez serce widzę świat
odbicie lustrzane nie starszy mnie
nie przeklinam dnia
w którym się urodziłem
to była niedziela
a ja tak kocham sobotę
lubię się bawić jak dziecko
cieszy mnie wszystko co piękne
wszystko co dręczy ucieka
przeganiam szare kolory
niepodobne do szczęścia
umieram z radości
rodzę się w innym świecie
goły i wesoły jednak wyzwolony
powstaję z kolan przed tobą
dla ciebie wszystko
w domu w kwiatach z piwonii
w rogu pająk na szczęście