nie szukam szczęścia
uciekam dla świętego spokoju
skryję się w głuszy pośród drzew
bym drzewem się stał
zabija świat
zabija samego siebie
daleko będę
zamkniesz oczy
odchodzę hen
nie szukaj nie płacz
nadaremnie niepotrzebnie
twój głos nie wzrusza
szukam przestrzeni
odnajdę nirwanę
odnajdę człowieka
nie czekaj
dalej jest dalej
dla mnie lepiej
pamiętam nie chcę wspominać
drogę omijam podążał nią świat
znikam na szkle
unosi się bańka mydlana
nie potrzebuję pomocy
poradzę sobie póki zdrowie
kiełkuję każdego poranka
zatapiam smutki
pusty kieliszek wódki