drąży korytarze w mojej głowie,
a chłód spokoju w koniuszki palców
pełznie z życiem po podłodze.
W duszy czuję jak wraca
z każdym płytszym oddechem, do domu,
jak ziewający kot przed wyjściem
przeciąga się w stronę księżyca.
Uderza mnie jak we wnętrze
bije dawne serce, co zasłania twarz,
a cień w ciszy snuje się na wietrze
którego imię już znasz...
Bo jest nieskończoność powodów
żeby czuć jak wszystko istnieje
a każdy woli siedzieć w spokoju
i patrzeć... jak toną kamienie.