gwałtownym wiatrem <br />
zaprzęg targanych chmur <br />
poganiającym<br />
szrośc płyt skąpana w słońcu<br />
samotne liście wschodzących traw<br />
w zacienionych schronieniach ciszy<br />
porosłych bluszczem zapomnianych ścian<br />
potokami niosących lodową bryze<br />
róż tulipanu w błękitnym fiołków morzu<br />
cicha przystań białych łodzi otulina<br />
ulotnego parku most donikąd prowadzący<br />
w mroku nocy zabaw wieczornych<br />
gorące płomienie<br />
siła i duma samotnego kwiatu<br />
który co noc na skraju przepaści<br />
do walki staje z bryzą przypływu<br />
żegnany pozdrowieniem wieczoru<br />
rozlaną na tafle morza złotą plamą<br />
z kielicha zachodzącego słońca<br />
w misie glinianej kruchości opoke<br />
odnalazł motyl żółtozłoty na stole wieczornym<br />
mgła delikatnie górskiego szczytu broniąca<br />
szarobiałego ranka łączy ziemi brąz i nieba błękit<br />
w sercu girlandy swej kryształowej struktury<br />
kąt zadrzewiony lasu starego klejnot ukrywa rubinowy<br />
muchomora w płaszczu szkarłatnym pośród<br />
koronki mchu szmaragdowego , w posypanym<br />
diamentowym pyłem łapiących kązde światła tchnienie<br />
kropel wilgoci które światła smugi jasnego <br />
w łonie swym zamienią w tęczy skaradzine drobiny<br />
tchnienie maja<br />