niesie w odległą dal
woda ogień w płucach z tlenem
pogromy wojny na ustach głód
zapach krwi z spoconych dłoni
w chorobie ból w strachu
w poszukiwaniu antidotum
zagubieni pośród murów
wielkich ponurych miejsc
sufity zawsze bielą jasno
pragnienie wolności pragnienie cudu
pragnienie uzwierzęca człowieka
miłość rozumiana
gdy wdepniesz do kałuży
płytki stek pustych haseł
nadwyrężone słowa
zgubne podniecenie
miłość to mądrość
buduje świat duchowych warstw
miłość do kobiety
do mężczyzny bywa czystą
gdy w prawdzie
idziemy przez dzień i noc
woda obmywa nasz świat
dewianci pośród nas
niszczą obraz prawdy
zakrzywione uczucia
młodych ludzi małych dzieci
uczy innego poznania
wiem że już się stało
przepada stary świat
w hiperboli kłamstw
opadamy
razem z rękami po pas
by nie poddać się
fałszywym prorokom
uporządkuj słowa
w rachunku sumienia
mówcy pięknych słów
chrońmy to co ludzkie
nie dajmy się by
stać się jak zwierzę
nie obrażając zwierząt