malarza artysty zimnych ścian,
obok hałasów głuszących
ciszę muzyka podczas dnia
i ja niemową byłem tam
bez głosu dla języka
bez dłoni dla człowieka
z palcami w misce obok nut.
Byłem tam, gdzie byłem cały
w świetle podczas pełni
błękitnego księżyca,
wśród głośnych oddechów.
Malarzem, muzykiem, poetą
każdej nocy w milczeniu
pożerającym siebie w lustrze
innych sposobów na wyjście
z autoportretu.