Kiszoną kapustą natrę Ci stopy półksiężycowym ruchem kulistym
wir tworzącym jak beaujolais wlewane do szklanki brudną dłonią francuskiego rolnika,
a później delektował się będę widokiem autostrady dwupasmowej,
stworzonej z Twoich długich, pięknych nóg,
biegnącej tysiąc kilometrów
od ociekających kapuścianym sokiem stóp, do pachwin – celu mej dzisiejszej podróży.
Jeszcze tylko swe dłonie w słoju z buraczanym zakwasem zanurzę,
i ruszę przekręcając kluczyk w stacyjce.