chyżym impetem na beztroskę trosk
gwarna kawalkada rozbestwionych
urojeń rozkopała mu korzenie
ukazano kości prastare sczerniałe
od knujących istot
Rusałko o złocistych włosach
wyrywająca pierwsze kwiecie
skąd ta pewność wyboru
czy to kaprys bawienie się w fatum może
jesteś ich bogiem (despotycznym)?
konające wybałuszają ślepia zerkając
na pominiętych
Zaszło słońce zapowiadając obłęd liście
kurczą się w niewinnej pozie wiatr
wyrywa płuca ziemskie tańcem
derwisza pędzi
dalej w kierunku niewiadomej
rozkoszy
Wielkie mądre drzewo wspomnień
uschłe teraz na ziemi powiedz
jaki jest sens życia czy istnieje Bóg co się dzieje po śmierci
dlaczego mam tylko jedną głowę
odpowiedz powiedz
gdzie jesteś co robisz jakie jadasz śniadania
ile sypiasz i czy uprawiasz jogging
masz kochankę czy wyznajesz w tych sprawach monoteizm
masz już dzieci a może wnuki prawnuki i najważniejsze
wrócisz kiedyś w te strony?
Kolega młodszy rozrasta się powoli na starym miejscu twoim
ale on nic nie mówi milczy i słucha
twarde korzenne serce pulsuje gniewnie do rytmu
porywu zrywu wiatru
wpraszałem się na herbatę ale
odmawiał skinieniem krzepkich gałęzi
twarz ma ponurą i zatroskaną jakby
na swym pniu dźwigać miał
wszystkie myśli świata
czy najwyżsi w okolicy zawsze muszą tak wyglądać?