zmarszczonych czasem
wiodłaś życie trudne nie przelewki
dbałaś o pociechy jak ptaki wśród drzew
płakałaś
gdy noc patrzyła prosto w spracowaną twarz
dzień budził cię wyganiał by trudzić się by nie brakło
zawsze przy tobie wszystko miło sens
teraz rozdzieliła nas odległość przy tęsknocie trwam
myślami przy Tobie nie jest lekko tez zbudowałem dom
dbam o dziadki oddam jeszcze więcej niż mam
otwieram serce napełniam się jak pusty dzban
wylewam miłość gaszę pragnienia
czekaj wyczekuj przybędę do ciebie
prezentem bywasz na gorsze dni
teraz śmiejesz się otwarcie z zadowolenia