wygrywa moją bezdomność
zanurzony w amoku
nietrzeźwy z paprochem w oku
wynurzam się na dzień słoneczny
jak twoja twarz gdy byliśmy razem
tamto lato pamiętam nie zapomnę
nie potrafię się odnaleźć
szukam siebie w parku
widzę w ciepłej kałuży
lepszy sen
ktoś wyciąga rękę
podnosi mnie
dziękuję nie trzeba
sikam koło drzewa
nie jestem taki
choć wrażenie takie mam
jakbym był na świeci sam
tłum wokół słowa magii
nie zwracam uwagi
bawi mnie sytuacja
życie to akcja