emituję ciepło<br />
łokropnie się przy tym nudzę<br />
zęby mnie bolą od tego interesu społecznego<br />
gotuje się we mnie chęć ale drążę<br />
żeby nie doszło do tego<br />
zżędzenia że nienapisałem pracy<br />
cym bardzo by mnie zrzędzący denerwowali<br />
litrami wylewa mi się z głowy głupota<br />
taczkami można by ją wywozić z pokoju<br />
jutro znowu nie pojdę do promotora<br />
raz ostatni jutro ma seminarium magistrowe<br />
weź go potem łap na egzaminie<br />
nie wiemjasna sprawa kiedy ma egzamin<br />
i nie dowiem sie tak łatwo niestety<br />
tylko będę musiał iść i się prosić pani sekretarki<br />
kit jej przy tym wciskając że byłem chory<br />
ryzyko że tym razem już nie przyjmie moich głupstw<br />
twórczości tak zwanej magisterskiej <br />
jest ponoć niewielkie<br />
kiedy jednak ja siedze tu<br />
tuląc sie po jedzeniu do poduszek<br />
duszek wszelki ze mnie ulatuje<br />
jeśli więc chcę zachować ducha w sobie<br />
bierz sie do roboty- mówie do siebie<br />
bierz sie do roboty<br />
tylko on nie słucha