wolni jak ptaki wolni od siebie
gęsty las odbija się echem
głos niesie serc uderzenia
pomiędzy nami słońce eterem
nasyceni nadzieją winem chlebem
uciekamy myślami do Ciebie
słabi skłoni do złego dlaczego
wybaw nas wybiel napełnij błękitem
czyści piękni patrzymy przed siebie
nad brzegiem Bugu oczy w oczy
Samarytanie naprzeciw zachód
słońce spada spadają emocje
do domu daleko i tutaj niedobrze