swym bliskim dziadkowie prezenty pragną dać.
Szukają w sklepach i Internecie.
Skrzętnie upominki przed małolatami
przechowujemy by się do nich nie dobrały
i niespodziankami na święta zostały.
Drzewko żywe w grudniu kupujemy
ozdobami upiększamy
gości i rodzinę zapraszamy.
Potem Nowy Rok w wiwatach przyjmujemy
życzymy szczęścia na następny rok.
Marzymy by ludziom uchylić nieba
i radość weszła w ich dom.
Po paru tygodniach zapominamy
o radości i szczęściu dla braci swych
stajemy się obojętni i zarozumiali
i za nic mamy rodaków swych.
Potem Wielkanoc i zajączek, dyngus też
wszyscy biegamy uszczęśliwieni.
Radośni dumni szczęśliwi znów.
Mijają szybko dni świąteczne
i znowu szarość zwykłych dni.
I znów stajemy się znerwicowani
zobojętnieni na Braci swych.
Dlaczego my się nie szanujemy
i o siebie nie dbamy
czyżbyśmy od pokoleń
Katolikami nie zostali?