niż wpływ człowieka w lustrze
bez ścian i dna w zupełności
którędy okna wychodzą na nonsens
żeby na widok wypustek i kości
mógłbym zmądrzeć
poruszam się w przestrzeni
stojącej na przekór wiatrom
wieczorem wychodzą ode mnie
złość i nienawiść na widok zmęczenia nią
gdy mrużę oczy na światło
pod kołdrą
i idę w mrok