Znikają oczy, nos i usta.
Niepotrzebnie już się starasz,
Zostanie tylko maska pusta.
Wiatr wyszarpuje Ci włosy,
Twój urok i czar pryska.
Milkną zachwytu głosy,
Nadzieja też zniknie wszystka.
Ogień zdziera piękne suknie,
Bieliznę i pantofelki z Ciebie.
Zostajesz naga i huknie
O podłogę pewność siebie
Ziemia pożera Twoje kształty,
Których mężczyźni pragnęli.
Zostaną Ci tylko samogwałty
W rozpaczy mrocznej pościeli.
I choć naiwna wciąż od nowa
Odradzasz się jak feniks,
Przychodzi czas, że niczym sowa
Spadasz w krainę cieni.