w pokoju w którym się omijamy
ocieramy się o powieki o małe rzęsy
tak dużo widzę w waszych spojrzeniach
głęboko nie sięgam złamałem przysięgę
żyłem jak chciałem za późno na poprawę
oddalamy się na przestrzeni zdarzeń
uciekam gdzieś gdzie mogę
odkupić cząstkę siebie
tak spokojnie tutaj jak przed burzą
szept słów modlitwy szelest włókna
siwe włosy wspomnienia wczoraj
nie będzie jutra jest dzisiaj
jutro będę daleko rzucał ołowiem
ostrzył zęby sztywne bagnety
cicho aż boli bieda piszczy
w piecyku ogień iskry goni