Lekkim dreszczem podczołgała się,
Od kręgosłupa niemoralnego aż po czubek,
Sam szczyt, samą powierzchnię,
Skrobie pod sufitem, pod jaźni mniemaniem,
O nic nie prosi o nic nie woła,
Stoi taka sama, wiecznie niemłoda a znajoma,
Stoicko drapie po bliźnie z wczoraj,
Bo jak łatwo ją stracić wie każdy mądry,
Głupiec nigdy jej nie traci, czy może to sam...
Ten sam odwrót było?
Tak ,tak właśnie było, głupiec ze mnie.