i kos który śpiewa
na czubku gałęzi
prościutko do nieba
sfrunął nagle w trawę
podchodzi bliziutko
główkę przekrzywia na bok
i gwiżdże milutko
zachęcam, coś mówię
on uważnie słucha
za chwilę odpowiada
śląc nuty do ucha
tak miło nam upłynął
wieczór prawie letni...
dogadani na jutro
znów w ogrodzie kwietnym.