Zabiją wciąż dusze
nie ma skarbów po drodze
kontrola osłabia wolę
więc skaczę na jednej nodze
połykam swoją ślinę
bez przerwy czuję jej smak
w kółko ożywam i idę
na karuzeli lat
podchodzę nocą pod okno
i śpiewam starą melodię
komuś wpadnie w ucho
ktoś zapali pochodnie
nie liczę świateł nocy
nie liczę świateł dnia
czas się powoli toczy
czas ognia to czas strat
liczy się tylko władza
absolutna jak można
nikt się nie zastanawia
kto podkłada do ognia
po co tutaj trafiłem
jakaś pusta ulica
nie ma cywilizacji
ani człowieka dzisiaj