Piekąc ciasta, nigdy nie miała wagi. Zawsze bełtała składniki i zaczyn gotowy. Uwielbiała znajdować stosiki gazet pod biblioteką, jak również słuchać muzyki. Gdy się rozglądała po okolicy, zawsze odnajdywała ostatni puzzel wielkiej układanki szczęśliwego życia w mieście. Wszystko wydawało się takie piękne i harmonijne jak flet, na którym grała. Co prawda było to pełne skrajnej biedy, ale też miłości filmów, które sobie zamawiała. Nie wiedziała, że dziewczyny, które ułożą szczęśliwą bajkę o sobie, czyli spiszą swoje losy z happy endem, zostaną rozgwiażdżaczami nieba. Do jej obowiązków należało rozkładanie puzzli i prośba do wody, aby obroniła i ukryła wszystkie dziewczęta z gwiazdeczek.
Gdyż bajkom, czyli marzeniom, nie było końca. Bo ona nie umiała zbierać sił, tylko rzucała się jak mała iskra na ogień.
„Migotajcie gwiazdy”.