wyłącznie powinieneś się cieszyć
no bo przy mnie po prostu nie mógłbyś
tak swobodnie hedonistycznie grzeszyć
i zawsze zdążyłbyś na czas w skrusze
nie dopuściłabym byś z mego powodu
miał wypieszczone ciało
lecz zaniedbaną duszę
gdy gasną żyrandole
jakże uwielbiam te magiczne poranki
uderzająca cisza nie boli mnie wcale
muszkieterowie jeszcze smacznie śpią
z szabelkami w pochwach żon przywłaszczonych
poprzedniego wieczora za niemym przyzwoleniem
zasmuconych lub nieświadomych rogaczy
wszyscy dziwnie przykurczeni zaskoczeni świtem
cały ten groteskowy teatr odsypia właśnie
szaloną noc pełną iluminacji i kuglarstwa
kościelne biurwy nie zdążyły na czas
szambo wylewa się leniwie jakby od niechcenia
nikt nie szlocha nie rozdziera szat
obrażony patos leży odłogiem
nie skaczą po ambonkach kankana nie budiet
nawet diabeł ma głupią minę
skryty za filarem nie trzasnął z kopyta
idę
chłopaki ze śmieciarką robią swoje
po tylu latach rozumiemy się chyba bez słów
myślę o tym czy wciąż boję się Boga