Co znosisz i wywołujesz mój świat przeklęty
Lekarzu po latach święty
I po całym swoim życiu wniebowzięty
Dlaczego mnie swoimi diagnozami meczysz
Po których w kościele nigdy nie klęczysz
Po jakie licho mnie do szpitala zwołujesz
I lekami trujesz
I mi życie ratujesz
I to przychodzi ci z trudem niewielkim
Kto cię prosił by mnie z odmętów choroby zabierać
I w moich dzieciach przebierać
Zajmij się swoimi
A nie moimi
Chociaż trudno być leczonym przez Boga