gdy alkohol pustoszył matczyne serce,
gdy ojciec zamiast grać z synem w piłkę,
wolał wyskoczyć do baru na chwilkę,
a chwilka ta dłużyła się latami,
aż czasu zabrakło na granie i zabawę z dzieciakami.
Synek zostawiony choć na chwilę,
odczuwał skutki braku grania w piłkę,
przypomina sobie latami,
jak to zamiast grania w piłkę bronił się przed alkoholikami,
walka była trudna,
głodny mały brzuszek kurczył się co chwilka,
kombinował mały synek jak tu szczypać kruszynkę chleba,
a ojciec znów polewa.
Mój brzuch jest pusty, głowa zwariowana,
dajcie chleba bo to moja strawa,
dajcie choć odrobinę bo na drzewach nie ma już jabłka,
a ja głodny przecież to brzuszek twojego Łukaszka,
daj mi choć odrobinę.
Czy mnie ktoś słyszy? Czy to normalne?
Czy każdy ma taką walkę?
Co z moim bratem, dlaczego zostawiacie go samego jak niegdyś brata jego?
Dlaczego zrzucacie odpowiedzialność i spychacie nas w marność,
dlaczego dajecie nas na stracenie!
Tato Mamo przecież wasze serca powinny być wielkie,
przecież dla dzieci swoich powinniście kawałek ukrócić,
ukrócić chleba naszego a wy?
Przecież zamienić go w alkohol…
Nie macie prawa takiego!,
czym żem jest bo coś się narodził,
po co trzymać takiego Łukasza małego,
było oddać do domu dziecka to lepsze dla niego.
Ileś razy ojcze drogi zamiast kopać z synem w piłkę,
atakowałeś go co chwilkę,
to noże szły w ruch to pieści jak diabelski ruch,
ty napiłeś się w barze i syna swego zabić chciałeś w amoku pijackim,
tyś na mnie nóż podnosił,
a serce mi klęka Tato, Tatusiu kochany,
to ja twój syn umiłowany,
tatusiu nie dźgaj mnie więcej.
Tatusiu może dzisiaj zagramy w piłkę jak inni rodzice z dzieciakami,
może ta jedna chwila z dzieciństwa mego zostanie z nami.