Zatykam się na bezwarunkowy odruch. Cierpiący<br />
Na posterunku. Za dnia przepracowany z kamizelką<br />
Kuloodporną nieznanego żołnierza z kołnierzem wśród pocisków<br />
Jego imienia nikt nie chce znać, bo to był jeden z nas<br />
Jeden z nich. Bo się nie przedstawił.<br />
Bo jest nieznany i przez to szanowany.<br />
<br />
Gubię się wśród dzikości nieznającej domofonów ani kluczy. <br />
Ani zamków, pałaców otoczonych murami z cegły, która była kiedyś piachem.<br />
Wypaliła się i odeszła. <br />
Odeszłam. Bo nie chciałam. Wsiąść i wysiąść na najdalszym z możliwych.<br />
To już było<br />
Do spełnienia. <br />
Bo marzenia się spełniają. Ale najcichsze, o których nie wypada marzyc, więc nie marzymy. Nie mamy marzeń <br />
A matek nie szanujemy. <br />
To co nazywasz moim kłamstwem, ja nazywam swoją prawdą. <br />
Prawdą, nad którą mam kontrolę.<br />