Skaleczone odłamków szklanych wielo – cierniem,
Ciężarem wspólnej winy obrzmiałe nadmiernie,
Kapią z chmur poranionych bolesną mnogością.
Niosą spalone rzeźby, obrazy i księgi,
Rzeźb pokruszone skrzydła, ramiona i ciała,
Zgaszoną rudym hukiem trwałość i nietrwałość,
Potłuczone lusterko i włókna sukienki.
Jedna z tych sinych kropli, opuchniętych żalem,
(Pod złamanej topoli sczerniałym konarem),
Rubinową spowija kropelkę cierpienia,
Tak, jak cisza spowija – ostatnie westchnienia.
Lecz wiosną z setek kropli w smutku zjednoczonych
Wyrośnie kwiat błękitny - wśród liści zielonych.