to być jak ptak jak samolot
konwenansem bliżej ciebie
bez chłodu lęku a szczęściem
do miłości
unieś się na skrzydłach wolności
od ziemi wartości lekkością
sięgnąć zenitu beztrosko
zatopić w ramionach jak obłokach
i smakować je soczyście spijać
niczym zmysłowe pocałunki namiętne
z nadzieją
wznieś się na skrzydłach miłości
ponad utopię swobodnej atmosfery
ponad uczuć poryw radosny i świetlny
to wznieś się źródłem serca do serca
twojej szczęśliwości mojej
na miłość
chwilą wytchnienia lubię
w słońcu zamknąć oczy
widzieć nieba się zmniejszenie
do jeziora czy też stawu
otoczonego złotymi kamyszkami
a może to kukurydza?
oddziela plażę od lazuru
albo usta na botoxsie
wielce są nabrzmiałe
a błękit jak kwiat niezapominajki
wpada w ocean niezapomnienia
co jest 'między ustami a brzegiem pucharu'
napój czy strawa?
co za klasa mieć tyle złota na przestrzeni
kiedy mnie interesuje środka błękit
koło diamentowe usta w nim
i trójkąt równoboczny co odpływa
zostawiając za sobą szyfrujący napis
n = P
na skorowidz
oczy ach te oczy co za moc mają
głębiej chcą wejść i pod powieką drgają
nie wiem czy wzneś je czy mocniej zamknąć
na więcej złota pustej plaży
czy lazurowego błękitu co oddech niesie
merytorycznie
choć oczy zamknięte do celu prowadzą
czystym wnętrzem z miłości do miłości
zawsze ...

















