czekam na słowo ono nie nadchodzi<br />
nie słychać kroków czy drgającej szyby<br />
nie skrzypią schody pod jego ciężarem <br />
i w drzwiach otwartych nie staje znużone<br />
<br />
nie siądzie obok na znajomej ławce<br />
nie nadlatuje łopotem zieleni <br />
nie ma w pudełku ani w starej szafie <br />
gdziekolwiek choćby w poszarzałej skrzyni<br />
<br />
już odjechały czerwone tramwaje<br />
nawet te pijane wypełnione bzami<br />
puste przystanki słowo zagubione<br />
gdzieś poleciało z płochymi myślami<br />
<br />
któryś dzień z rzędu obiecało przecież<br />
jak wszyscy inni zapomniało chyba<br />
wpaść tu po drodze na małą godzinkę<br />
mnie wciąż brakuje jego dźwięcznych sylab<br />
<br />
<br />
<br />
<br />