Tyś ponury, tyś koszmarny!
Co łunę naszą porwałeś,
I zielinę naszą każdą.
Blask, światłość odebrałeś,
I chytrze uciekłeś za dzienną gwiazdą.
Wietrze biały, wietrze śmiały,
W nyniejszych dębach ospały!
Co łunę nam oddałeś,
I nagwieżdżały sen każdy.
Osieków kwiaty hiacyntowe posiałeś,
I jezierne fale wskrzeszasz zawżdy.
Nie lękaj! Czekam na ciebie w wierze,
Choćby i na czarnym wietrze.

















