widziałam staruszka,<br />
siedział na brzegu ławeczki<br />
o śmierci swej rozmyslał.<br />
Ledwie uchylone oczy jego<br />
zdumieniem patrzyły przed siebie,<br />
usta nic nie wyrazały,<br />
on szeptał:mój Boże,mój Boże.<br />
Idąc alejką spotkałam staruszkę<br />
siedziała skulona na trawie,<br />
z oczyma bez cienia wyrazu<br />
szlochała wpatrzona przed siebie.<br />
Drobne,pokręcone dłolnie<br />
trzymały zabrudzone zdjęcie,<br />
ona szeptała,<br />
że jest szczęśliwa,<br />
zdumiewająco fałszywie.<br />
Idąc o świcie parkową aleją<br />
widziałam paręstaruszków,<br />
tkwili wpatrzeni przed siebie,<br />
na otwarte w półmroku słońce.<br />
Siedzieli na brzegu ławeczki<br />
dwa cienie w ciemnej aleji,<br />
zapominając o latach tesknoty,<br />
umierali<br />
w miłosnym zwątpieniu.