Słońce wbijało się w horyzont coraz wcześniej swoimi promieniami, otwierając oczy i się witając,<br />
a za razem coraz później czerwono-szminkowy uśmiech na dobranoc nam pozostawiając.<br />
Jakoś tak na początku nieśmiałego maja, niezwykle ognista para pod moimi liśćmi się kochała. <br />
A świeżo porośnięta trawą ziemia z rozkoszą soki z tego zamieszania spijała.<br />
Przyznajcie, że świetnie sezon zielona trawka rozpoczęła.<br />
Wydawać by się mogło, że lato na tyle nakręci młodzież, że naładuję sobie baterię na całą przebieloną zimę. <br />
Otóż nie.<br />
Tak od połowy czerwca do początku września służyłam jako miejska szaleta.<br />
Gdzie jedyne co się zmieniało to-to, że trawa pode mną z rozkosznie nasyconej zielenią,<br />
smutniała i do sztucznego podmiejskiego trawnika się upodobniała. <br />
Żałosna prawda.<br />
Można by rzec: "Pieprzona przyroda! Nie dość, że tyle ziemi pokrywa, to jeszcze warunki stawia"<br />
W przerwie służby Szaletowej Królowej, czyli tak na przełomie lipca z sierpniem, <br />
odwiedzała mnie młoda dama. Z białą kartką i garścią ołówków w ręku, <br />
podeszła do mnie i wyszeptała "będę cie rysowała, tylko Ciiiii...., <br />
nie mów nikomu. Bo jakby topola się dowiedziała, to ze smutku by uschła". <br />
Podeszłam do tego wyznania bez jakiegoś większego zaangażowania.<br />
Tylko bardziej dawałam się targać południowemu wiatrowi.<br />
Z wielkim zapałem mnie rysowała, z błyskiem w oku, <br />
z uśmiechem pomieszanym ze skupieniem na ustach. <br />
Jakoś tak pięć dni dotrzymywała mi towarzystwa, a na koniec powiedziała<br />
"cudownie zamyślałaś się"<br />
I odeszła.<br />
Kolejne kilka lat grałam dość znaczące role, <br />
a to huśtawki czasem wieszaka i rekwizytu do fotografowania, <br />
aż to jakiś grubaśny urzędnik wbity w pozornie skórzany fotel wydał decyzję, <br />
o wybudowaniu w części parku centrum handlowego i pech chciał, że mnie też to załapało.<br />
Kolejne kilka lat przeleżałam dusząc się w jakiejś słanie z nalepką "tylko dla brzóz". <br />
Czego ja się tam nie nasłuchałam. Jakie to odżywki na korę stosować, jaka działa na robactwo, a jakie nie.<br />
Dobrze że podkręcili ogrzewanie i straciłam przytomność, bo to nie było do wytrzymania.<br />
Ocknęłam się dopiero na jakimś zbiegowisku wystrojonych ludzi, sztywno łażących z kąta w kąt. <br />
Tak co dwa, trzy kroki przystając i spoglądając na coś robiąc szereg głupich min.<br />
Tylko jakoś tak, patrząc na mnie zastygali i z poważnymi minami szczęki im opadały.<br />
Aż, nagle zobaczyłam w odbiciu okularów starszego Pana samą siebie, <br />
w dwóch dość interesujących postaciach. <br />
<br />
Stałam się ręcznie zdobiona ramą dla obrazu Joanny Freis.