Przed dwoma laty
Dowierać mogłem szczęśliwy
Przy ramieniu mego papy
Teraz w ciszy oschłej
Ręce me składam
Modlitwy słowa ciche wypowiadam
Całuję jego dłoń zimną, bladą
Pochylam twarz w zamgleniu
W rytmie jego cichego serca bicia
Zapadł zmierzch
Bicia już prawie nie mogę dosłyszeć
Ojcze... Ojcze... krzyczę drżący
Już go nie ma
Jego już nie ma...
Dobranoc Ojcze...