wytrawni politycy od siedmiu boleści,<br />
którzy,z pianą na ustach,swej prawdy bronicie<br />
pustosłowym bełkotem bez sensu i treści.<br />
<br />
Gdzież wasze obietnice,naiwnym dawane,<br />
którzy,by się ratować za brzytwę chwytali,<br />
wierząc,bo bez tej wiary trudno było przeżyć<br />
i za dobrą monetę,wasze słowa brali.<br />
<br />
A wyście się wspinali po drabinie z wiary,<br />
śniąc wasze sny zbrodnicze o pełnym korycie,<br />
zapominając o tych,co was wydźwignęli,<br />
za nic mając dawane wcześniej obietnice.<br />
<br />
Wy jużeście w szalupie,wam nic nie zagraża,<br />
więc nie dbacie o okręt co teraz dryfuje,<br />
wam zawsze wieje w plecy i płyniecie z falą,<br />
która waszą szalupę do brzegu kieruje.<br />
<br />
"Na pohybel prostakom",to wasza dewiza,<br />
głupi,kto nie potrafi w życiu sobie radzić,<br />
niechaj utonie marnie,kto nie umie pływać,<br />
a wy umiecie pływać i wytrwać przy władzy.<br />
<br />
Przy was niewiele znaczą cyrkowi żonglerzy,<br />
wy potraficie lepiej słowami żonglować,<br />
na cztery łapy spadacie jak koty<br />
i zawsze potraficie swą skórę ratować.<br />
<br />
Wy,"wielcy patrioci",za nasze pieniądze,<br />
pijawki,które wyssą krew nawet z martwego,<br />
choćby po trupach,byleby do celu<br />
nie odróżniając nigdy złego od dobrego.<br />
Zawsze trzymacie z silnym,to wasza zasada,<br />
nieważne kto on taki jest i skąd się bierze,<br />
wasze bogi to władza i nędzna mamona,<br />
do nich mówicie wasze,szatańskie pacierze.<br />
<br />
Nawet,gdy czasem podwinie się noga,<br />
z tarczą schodzicie z pola,a nigdy na tarczy,<br />
po was przychodzą innych kolejne zastępy<br />
i waszym śladem idąc,Ojczyzną frymarczą.<br />
<br />
I,gdy tak patrzę na wasze wyczyny,<br />
żal me serce ogarnia i ogromna trwoga<br />
i myślę-czy Bóg stary,ze zmęczenia zasnął,<br />
czy też na świecie,wcale nie ma Boga?!<br />
<br />