ze szczypta nienawisci i garscia zalu do ciebie<br />
ale najpierw pokis zywa mlotek w rece trzymam<br />
zaczynamy od stop w miazge zamieniajac<br />
twe delikatne biale dlonie tez pod metalem marnie zgina<br />
twoj brzuch tak gladki zebami rozgryzam<br />
krew, ktora plynie pod jezykiem moim znika<br />
juz czuc zapach wnetrznosci, od czego zaczynamy?<br />
jelita, watroba, nerki po kolei w mikserze zamykamy<br />
cialo drga bezlitosnie ,spokojnie malenka<br />
to ze zlosci czyn ten obsesja nazywasz<br />
lecz to wiecej niz milosc i mniej niz nienawisc<br />
teraz pila powoli z najwieksza moca predkosci<br />
konczyny twe obcinam...to takie romantyczne nie uwazasz?<br />
krzyczysz z bolu a ja ci mowie aktu milosci doznajesz<br />
jeszce sie nozem pobawie na szyji, plecach<br />
na tasak przyszla pora by twa glowe obcial<br />
smazymy ja potem serce w tylu kawalkach<br />
w ilu moje polamalas, sklejajac slina<br />
i gotowe resztki zmiazdzyc do konca by nic nie pozostalo<br />
tez cie kochalam