podniebnie wrażliwi, chciwi<br />
siebie, łapaliśmy złote istoty westchnień,<br />
- aby żadna z nich<br />
nie rozbiła się o kant wszechświata<br />
<br />
pod skrzydłami wschodzącej zmyślności,<br />
- zachłannie prawdziwi, twórczo<br />
leniwi, obserwowaliśmy<br />
rozbierające się z marzeń sklepienie<br />
<br />
zmęczone dłonie nieba wybiórczo<br />
rzucały czyjeś szczęście<br />
...gra powoli dogasała<br />
<br />
w kieszeni obce życzenia trójki dzieci,<br />
przystojnego mężczyzny<br />
i kogoś kto nie wierzył w spełnienie modlitwy<br />
<br />
ciemność rozjaśniała<br />
<br />
a ja<br />
z ironią w sercu<br />
pozostałam sama<br />
<br />
- bo kiedy spadała twoja miłość,<br />
łapałam marzenie kogoś innego...<br />
<br />
<br />
<br />