z zapartym tchem<br />
oczekiwała dialogu,<br />
mającego rozegrać się<br />
w samo południe świadomości<br />
<br />
dwunasta jazni wybiła<br />
<br />
z ukrycia spoglądałam na<br />
odświętną towarzyszkę <br />
wczorajszych przemyśleń,<br />
której nie potrafiłam rozpoznać<br />
<br />
rozmowa tętniła gestami<br />
<br />
dostrzegalne słowotwórstwo emocji<br />
dzieliło ciszę na akordy<br />
niedopowiedzeń<br />
i jej wymownego wypełnienia<br />
<br />
pistacjowy kolor zazieleniał,<br />
<br />
a oczy nieznajomej przytakiwały<br />
nieznanym rytmem <br />
autentyczniejszego<br />
natchnienia <br />
<br />
myślałam, że jestem dla nich niewidzialna<br />
<br />
choć byliśmy jednością,<br />
nie zaprosili monologu ciała i duszy,<br />
(kiedy podjęta została najważniejsza <br />
z decyzji?)<br />
<br />
<br />
nie! krzyknęłam,<br />
oddalając się od teatru<br />
tchnienia i <br />
rozpraszających się śladów racjonalności<br />
<br />
i chyba tylko ja wiedziałam, że<br />
gestów wysłanych ciszą, <br />
nie da się odebrać na poczcie,<br />
<br />
a miłość podejmuje się sama...<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />