Nie widzisz przecież - te oczy to guziki szklane<br />
Są jak kukły puste - lalki drewniane<br />
Kto inny ciągnie za sznurki - robią, co im każe<br />
A polecenia są równie głupie jak wyraz ich twarzy<br />
Namalowany pędzlem wstydu i upokorzenia<br />
Kiedy są zmuszeni do ohydnych rzeczy robienia<br />
Wbrew własnej płytkiej woli i inicjatywy<br />
Ktoś powiedział, że życie jest wiecznym teatrem<br />
To coś znacznie więcej - to cały cyrk<br />
Ze zwierzętami w klatkach i tańczącymi lwami<br />
Z klaunami w przydużych butach rzucającymi ciastami<br />
Z niedźwiedziami w babskie kiecki ubranymi<br />
I z karłami na malutkich rowerach jeżdżącymi<br />
Dookoła słychać tylko śmiech kukieł pustych<br />
Które śmieją się, bo śmiać im się kazano<br />
A między szerokimi gębami i szparami w zębach<br />
Między ironią i żalem przepełnionego sarkazmem<br />
Dostrzec można prawdziwe łzy wstydu<br />
Które niewidocznie spływają po drewnianych twarzach<br />
Wyciskane z wciąż serc żywych - bijących<br />
Które nigdy nie zostały sznurkami spętane.<br />