Rozkoszą i radością dla mocy Szatana
Rozmyślam często w pokorze głowę chowając
Smarując sumienie na suchej kromce chleba
Kolory życia jak w filmach z lat 20'
Tylko bez niemego tła rozmawiać jeszcze umiem
Obrazy i okna uważnie mnie słuchają
Samotność w pozytywce trzymam czasami zagra
W pustej wannie miło czasem pomarzyć
Poczuć zimno i rdzę na szorstkim ciele
Choć marzenia tak samo pustawe jak ta wanna
Istne złudzenie tak lubię się nim żywić
W nocy kręce się w łóżku jak na karuzeli
Sen to dla mnie istna rozkosz prawie orgazm
Krzyki jak ptaki w klatce uwięzione
W dusznym pokoju ściany cicho płaczą