wdycham wilgotny zapach
wstającej zorzy
w czterech ścianach zaryglowanych dni
różowe światło podsyca do ucieczki
lękiem oblane ciało
latami uwięzione
nasłuchuje znajomych kroków
milczące schody obniżają puls
na podłodze zagubiony motyl
rozkłada skrzydła
łącząc się z powietrzem jest wolny