nie brak mi tchu, kiedy- się śmieję,
bo otwieram usta.
Znałaś znaczenie wszechrzeczy, choć
krzyżowałem palce, tłumacząc obłędnie
kłamstwami kreowane rzeczywistości.
Wystarczyło słuchać uważniej!
Teraz w gardło Ci wcisnę otwarte – marzenia,
szkło potłuczone prostym oddechem,
załamanie powiek I otwarte źrenice.
Przezornie otwierając Ci oczy milczeniem.