Ty wzniosły szczycie, chociaż wciąż lśniący o zmroku,
Toż ku Tobie kierowałem każdy zamysł,
Spoglądając wdzięcznie na nieba złote plamy.
O szczycie, mej przyszłości powierniku,
Tyś ukuł plany wznoszone bez liku,
Lecz oplątane przez czasu stronice,
Mącące umysł, gdyż coraz mniej widzę.
Dumny wilk wkroczył na szczyt,
Spojrzał w niebo, pozostawiając mit,
Wyzbył się z serca wszelakiej rozterki,
Bowiem zapragnął przez oka mgnienie być wielkim.
Zarzuć to mnie płaszcz, koronę,
Coś okrywał mnie nią wieczorem,
I przybądź, nie pozostaw królestwa pustego,
Pragnę wrócić do tronu Twego...”