Po drugiej stronie, migoczącej swobodnie gwiazdy,
Znajduje się świat, w którym podróżuję poznając czary,
Mój wyśniony zakątek, o którym marzyłem będąc mały,
Przesycony do cna, wzbogaca mnie co dzień o swoje dary.
Więc oczekuję nieprzerwanie by mnie czymś zauroczył,
Przymykając delikatnie wypełnione głębią oczy,
I podnoszę torbę, wyruszając w wir wyzwań,
Słuchając spokojnie mego serca potrzeb wyznań.
Jednakże ciepło z niego zwolna płynące,
Okryje baśnią szare istnienia lekko się tlące,
Najbliższych osób, na których losie spoczywam,
Bym mógł podzielić się szczęściem które skrywam.
I chociaż wciąż jestem dzieciakiem z marzeniami,
Rozmyślającym o swoim barwnym szczęściu czasami,
To mam ochotę poznać takiego dzieciaka jak ja,
U którego wyczaruję uśmiech, jeśli swą szansę mi da.
Toteż niczym liść swobodnie unoszony przez wiatr,
Docieram wszędzie, na piękniejsze zmieniając świat,
Przebywając drogi szmat, której końca nie znam,
Gdyż bajecznych przygód nigdy się nie imam.