a my cieszyliśmy się jak dzieci
wolna chata kusiła niezależnością
miało być grzecznie i miło
z ciasteczkami i wermutem
Chcemy być sobą śpiewał Perfect
nasze słowa krzykiem wychodziły
na ulice uśpionego miasteczka
w gęstej od dymu atmosferze
tanie wino wylewało się z brzegów lampek
a w kącie pokoju jakiś koleś
rozbierał roześmianą panienkę
luz blues
na próżno szukaliśmy dziur w niebie
Kocham Cię kochanie moje słychać było jedynie
z głośników dopiero co kupionej wieży
przytulona para kołysała się chybotliwie
szczęśliwi
zapomnieliśmy o ciasteczkach
ściszmy muzę suki jadą
rano witał nas tylko kolejny prawdziwy świt
i kac