Jesteśmy w końcu kobietami, jesteśmy matkami, żonami, sprzątaczkami i kochankami. To od stopnia zaspokojenia naszych potrzeb zależy właściwy kierunek ewolucji ;)
Jesteśmy niewiarygodne, pracujemy jak mężczyźni, wychowujemy dzieci, gotujemy i składamy im majtki, a kiedy zakrzykną „Kochanie wróciłem!” z beztroskim uśmiechem serwujemy kolację.
A przecież powinno się nas czcić! Od niepamiętnych czasów byłyśmy muzami artystów i obiektami westchnień przynajmniej połowy świata. Jesteśmy szyją i jak twierdzą niektórzy jesteśmy prawie tak samo ważne jak mężczyźni ;)
Nie jesteśmy wcale banalne. O nie!! Mamy swoje pasje, ambicje i marzenia. Niekiedy wolimy po prostu być ozdobą salonu. A to też pomysł na wyrażenie siebie.
Wszystkie za czymś gonimy, bo i warto! za karierą, za sąsiadem, który ukradł poranną gazetę, za przystojniakiem w windzie, czy chociażby za okazjami w ulubionych sklepach. Podążamy za modą, nowinkami towarzyskimi, za identycznymi butami Dody.
Są też tacy, którzy uważają, że warto gonić za miłością, ale miłość to dziś już nie platoniczne uczucie, które wystarczało poetom pokrytych kurzem czasów. Tworzyli oni setki poematów dla jednej podniszczonej fotografii.
Nie chcemy być kochane w ten sposób, nie chcemy czytać wierszy w samotne zimowe wieczory, ani być kochane przez telefon i uwielbiane w mailach.
MY kobiety 21 wieku pragniemy miłości dotykać, degustować jak owocu. Chcemy ją czuć wszystkimi zmysłami i cieszyć się jej walorami niczym Hemingway. Pragniemy ją opisywać zazdrosnym koleżanka, machać im przed oczyma brylantami i delektować się soczystym smakiem własnego szczęścia.
Nie jesteśmy wymagające, po prostu chcemy od miłości czegoś więcej!
Pytanie brzmi tylko czego?