Kilka fragmentów i koniec.
Minuty jak godziny,
A godziny jak tygodnie;
Ciągnęły się w nieskończoność.
Narażając znów sam siebie,
Niczym krwawy modelarz-chirurg, pytam:
Czy to jeszcze serce,
co się niegdyś śmiać nie mogło przestać?
Bicie jego stłumione echem
Już nie dudni jak niegdyś,
Lecz ledwo łapie powietrze.
Ostatnie westchnienie nad stratą-
Już szósta, czas wstawać do pracy.