taką jak każdy
z nożykiem w rączce
ktoś cały czas mną porusza
wykonuję każde jego polecenie
w zamian on nie pozwala mi spaść
na dół
Straciłem przyjaciół, odeszli
Nic nie łączyło mnie z nicią przyjaźni
Moja nić rodziny była pozorna
Tylko chciałem żeby istniała
W Boga nie wierzę
Nici wiary nigdy nie miałem
Na miłości zawiodłem się wiele razy
Nożyk zrobił swoje
I zacząłem spadać,
W czarną otchłań, jakby nicość
Spadałem bo nic już mnie nie trzymało
Zanim uderzyłem o jej dno...
Byłem szczęśliwy
Byłem wolny
PS. 1 zwrotka jest w czasie teraźniejszym celowo żeby się ktoś nie uczepił przypadkiem