I klęcząc godzinami o mą litość prosi.
Gdy posłusznie korzy się pod moim batem
I swe łzy nieczyste zlizuje z podłogi.
Krwią plując, mą dłoń ujmując,
robi maślane oczy,
błagając o cień czułości, krótką chwilę rozkoszy.
Lubię to i tę chwilę lubię,
Gdy koło mnie leży
Jak dziecko bezbronne,
krwią brocząc, o mą litość prosząc
a mi już nie zależy.